Wiersze Franciszka Lime podejmują próbę wyjścia z obszaru naznaczonego złem. Jednocześnie odważnie z nim obcują. Być może ich pierwotną intencją jest przemiana siebie i zła, które rozgościło się w człowieku? Ascetyczny krój tych liryków, fason poszczególnych utworów-cieni pasuje jak ulał do tego śmiałego wyzwania. Świadomie więc opowiadają się po stronie tego, co wątłe, powiedziane półgłosem, w półmroku, w cienistym wnętrzu. Zaniepokojone i nieufne wywodzą się bowiem z intuicji i przeczuć. Przywodzą na myśl kogoś, kto siedzi w mroku, w kącie szpitalnego oddziału i naprawdę widzi. W Garderobie cieni ubierają się w ciemność, by ją w sobie przezwyciężyć, zaś całą jej grozę obrócić w pieśń. Maciej Bieszczad
Franciszek Lime Books


Ta książka wyrasta z fascynacji literaturą i rzeczywistością, paradoksalnie czerpiąc siłę ze swojej słabości, gdyż w gruncie rzeczy jest ilustracją nieustannie ponoszonych porażek i fiaska, zapisania siebie w świecie i świata w sobie, w krzyżowym ogniu, w poplątanych pajęczynach, zagłuszanych falach, zerwanych łączach. Formy odbioru to wciąż ponawiane próby artykulacji tego, co ciągle się wymyka, odstaje, nie przywiera, a zalega, jest. Stąd uprzywilejowana rola poetyki notatki, gwałtownego błysku, treściwego flesza. Chodzi przede wszystkim o pielęgnowanie w sobie amatora, który nie podpiera się żadną gotową filozofią, a czerpie radość ze spotkania, nieplanowanych, przypadkowych, świeżych zestrojeń. Krytyka literacka to nieustanna emancypacja, wyjście poza swoje opłotki, podjęcie ryzyka inwencji. Poezja nie jest tym, co uczepiło się kartki, ale tym, co za sprawą jej bieli odcisnęło się na naszym ciemnym gruncie. Wskazało stronę. Poezja, podobnie jak ogień, potrafi pogrążyć w samotności, osadzając człowieka w jego pojedynczości, a jednocześnie wpisuje w poczucie wspólnoty. Dlatego z tego wszystkiego stawiam na pojedynczy wiersz. Będę mówił tylko o nich – o spotkaniach z głosem, tembrem, słowem. O formach odbioru. O poetach związanych ze szczecińską Fundacją Literatury imienia Henryka Berezy i szczecińskim wydawnictwem FORMA. Franciszek Lime Spis treści: Intro Wszystko powoli niknie. O dwóch tomach Andrzeja Ballo Wyliczanki, mantry, węzły, supły, matnie. Wiersze Wojciecha Czaplewskiego Ból się rodzi, noc truchleje. Wiersze Marka Czuku albo klepsydra urojeń Niepoliczona mnogość widzialnego. Prozy Adriana Glenia Ciemne kości wiersza. Poezja Tomasza Hrynacza Niejasne obietnice, nieuchwytne formy. Poezja Jarosława Jakubowskiego Wygasł immunitet na życie. Ostatnie wiersze Lecha. M. Jakóba Planeta okrucieństwa cierpi na niestrawności. Wiersze Kazimierza Krycza Jr Powoli gasną smugi światła: Joanna Matlachowska-Pala Czarna dziura wypełniona czarnym światłem. Poezja Dariusza Muszera Industrialna (anty)sielanka. Wiersze Marka Pacukiewicza Chcę żeby dni zostały bez żadnego oka. Poezja Bartosza Suwińskiego Outro