Najpierw powołał ich Bóg. Potem zrobiła to Ojczyzna. Gdy nadszedł czas próby, polscy duchowni w mundurach ruszyli na front. Nie po to, by strzelać do Niemców. Nie po to, by zabijać Sowietów. Mieli wspierać walczących Polaków. Wątpiącym dodawać otuchy, zmuszonym do zabijania wrogów odpuszczać grzechy, umierającym udzielać ostatniego namaszczenia. Kampania wrześniowa kończy się klęską. Choć sowieckie zdziczenie wobec duchownych nie jest tajemnicą, polscy kapelani idą do niewoli razem ze swoim wojskiem. Tu też będą żołnierzy podtrzymywać na duchu. Będą potajemnie odprawiać Msze Święte i w ukryciu przed strażnikami spowiadać. Do końca zachowają honor żołnierski i wiarę w Boga. Dadzą świadectwo bezprzykładnej odwagi w obliczu bestialstwa stalinowskich okupantów. Druga Rzeczpospolita to kraj wielu wyznań. W polskim wojsku służą księża katoliccy, duchowni protestanccy, prawosławni popi, żydowscy rabini i muzułmańscy mułłowie. Różne wyznania, ale cel ten sam - obrona Ojczyzny. Różne życiowe drogi, ale jeden los - kula w tył głowy w katyńskim lesie.
Patryk Pleskot Books






W niedzielę 13 grudnia 1981 r. w Waszyngtonie dało się odczuć weekendowe pustki. Prezydent Ronald Reagan przebywał w rezydencji w Camp David. Również ambasada USA w Warszawie była pozbawiona „głowy”: ambasador Francis J. Meehan akurat wyjechał. Wieści o wprowadzeniu stanu wojennego w PRL potraktowano jednak bardzo poważnie. Wobec narzuconych przez ekipę gen. Wojciecha Jaruzelskiego ograniczeń komunikacyjnych warszawska ambasada, a także konsulaty USA w Krakowie i Poznaniu, stały się dla administracji Reagana podstawowym źródłem informacji o tym, co tak naprawdę dzieje się w Polsce. Dyplomaci bardzo aktywnie, choć z większymi niż w czasie „karnawału Solidarności” trudnościami, usiłowali takie informacje zdobywać. Nie mniejsze zaangażowanie wykazywał kontrwywiad PRL, przechwytując imponującą liczbę amerykańskich raportów wysyłanych do centrali w Waszyngtonie.
Polityczne procesy pokazowe (publiczne), niezależnie od epoki i ustroju, mają jeden cel: możliwie szerokie rozgłoszenie narracji przyjętej przez reżyserów rozprawy. W przypadku ludowej Polski tym reżyserem (i scenarzystą) był aparat partyjno-państwowy, instrumentem działania zaś odpowiednie instancje wymiaru sprawiedliwości z jednej, a propagandy i środków masowego przekazu z drugiej strony. Aktorami tych z reguły tragicznych przedstawień, odgrywającymi z własnej woli lub pod przymusem przypisane im role i wypowiadającymi ustalone kwestie, byli nie tylko sami oskarżeni i świadkowie, lecz także obrońcy, prokuratorzy, sędziowie. Zadaniem tej publikacji nie jest wyczerpujące omówienie problematyki procesów pokazowych w latach 19441989. Wybrano jedynie kilkanaście przykładów takich rozpraw, by na ich podstawie zrozumieć ewolucję zjawiska; dostrzec różnice i podobieństwa w strategiach przyjmowanych przez wszystkie zainteresowane strony. Wartością dodaną publikacji jest nie tyle dotarcie do nieznanych faktów i dokonanie przełomowych odkryć, co zestawienie tych różnych, z reguły osobno omawianaych spraw, a dzięki temu obranie szerszej, porównawczej perspektywy.
Wprowadzenie stanu wojennego w Polsce miało przynajmniej dwie konsekwencje w sferze dyplomatycznej, których nie spodziewała się ekipa gen. Wojciecha Jaruzelskiego. 19 grudnia 1981 r. o azyl polityczny w Stanach Zjednoczonych poprosił Romuald Spasowski, ambasador PRL w Waszyngtonie. Cztery dni później na podobny krok zdecydował się polski przedstawiciel w Tokio Zdzisław Rurarz, który został szybko przewieziony do USA. Obie ucieczki wywarły wielkie wrażenie na polskiej i światowej opinii publicznej. Dlaczego dyplomaci zdecydowali się na tak radykalne posunięcie? Dlaczego postanowili zerwać z systemem, któremu służyli przez kilkadziesiąt lat? Czy kluczowe okazały się nakaz sumienia i niezgoda na siłowe zdławienie „Solidarności”? Czy w grę wchodziły bardziej prozaiczne względy osobiste? A może istotną rolę odegrały zachodnie (i nie tylko) służby specjalne? Książka jest próbą odpowiedzi na te pytania. Tom drugi skupia się na konsekwencjach obu ucieczek oraz na opisie aktywności zbiegłych dyplomatów jako emigrantów. Prośby o azyl implikowały nie tylko skandal dyplomatyczny, lecz także konkretne działania komunistycznego wymiaru sprawiedliwości i służb specjalnych. Doprowadziło to do zaocznego skazania „zdrajców” na karę śmierci, a zarazem do intensywnych prób inwigilacji i ustalenia miejsca zamieszkania zbiegów. Tymczasem zarówno Rurarz, jak i Spasowski przez całe lata osiemdziesiąte angażowali się w publiczną krytykę polskiej rzeczywistości, a przy tym - w wyjaśnianie własnych motywów postępowania. Czynili to w nieco innej formie: ten pierwszy był skoncentrowany na wystąpieniach publicznych i publicystyce, ten drugi zaangażował się przede wszystkim w przygotowanie jednej, dużej publikacji rozliczeniowej. Byli ambasadorzy starali się również reagować na zmieniajacą się sytuację geopolityczną na świecie, po 1989 r. sytuowali się jednak na marginesie życia publicznego: zarówno amerykańskiego, jak i emigracyjnego oraz polskiego. W podsumowaniu autor stara się - na podstawie ustaleń poczynionych w obu tomach - przedstawić całościową koncepcję procesu decyzyjnego, który doprowadził do ucieczek dyplomatów.
Monografia powstała w ramach miniserii Temida tyranów stanowi pierwszy krok do całościowego ujęcia historii i funkcjonowania Wojskowego Sądu Rejonowego w Warszawie w latach 19461955. Ten największy i najważniejszy z sieci WSR nie doczekał się dotychczas osobnego opracowania, m.in. z racji ogromu, a jednocześnie niekompletności zachowanego materiału źródłowego. Książka proponuje spojrzenie na warszawski WSR od wewnątrz: skupia się na wewnętrznych mechanizmach jego funkcjonowania, pomijając tak istotne zagadnienia, jak analiza poszczególnych postępowań karnych. Zarazem publikacja stara się ukazać miejsce i rolę sądu w systemie bezprawia, jaki stworzył wojskowy wymiar sprawiedliwości ludowej Polski. Tak różnych ludzi, urodzonych w odmiennym czasie, miejscu, środowisku; o rozmaitych zainteresowaniach, doświadczeniach i życiorysach połączyło jedno: w pierwszej dekadzie ludowej Polski stali się sędziami Wojskowego Sądu Rejonowego (WSR) w Warszawie. Choć przyszli z tak różnych miejsc, połączył ich czynny udział w obsługiwaniu maszynerii bezprawia uruchomionej w tym sądzie. I to o nich jest ta książka.
Sanacyjny sędzia, wójt przedwojennej wsi, strażnik więzienny, potomek marszałka królowej Bony, damski bokser, adwokat okupowanej Warszawy, księgowy w mleczarni, kierownik w fabryce czekolady, oficer polityczny Armii Czerwonej i reprezentant Polski w szachach, rekwizytor w wytwórni filmowej, ledwo piśmienny politruk po podstawówce, sędzia Trybunału Konstytucyjnego, kandydat na żywiciela wszy, szczerbaty olbrzym zwany Krwawym Edziem, rezydent wywiadu wojskowego, skorumpowany działacz piłkarski... Tak różnych ludzi, urodzonych w odmiennym czasie, miejscu, środowisku; o rozmaitych zainteresowaniach, doświadczeniach i życiorysach połączyło jedno: w pierwszej dekadzie ludowej Polski stali się sędziami Wojskowego Sądu Rejonowego (WSR) w Warszawie. Choć przyszli z tak różnych miejsc, połączył ich czynny udział w obsługiwaniu maszynerii bezprawia uruchomionej w tym sądzie. I to o nich jest ta książka.
