Taką chwilą sposobną dla okazania swej wierności dla obu matek naszych, ojczyzny i Kościoła, jest właśnie doba obecna. W tej chwili bowiem uwijają się na ziemi polskiej tysiące fałszywych proroków, wysłanych do nas z workiem judaszowym z drugiej półkuli świata na oderwanie narodu od katolickiego korzenia Chrystusa. Obcym przybyszom pospieszyli z pomocą, wtórują niektórzy przedstawiciele nauki i radykalni politycy nasi, głosząc, że człowiek od żadnego nauczyciela zewnętrznego, a więc ani i od Kościoła katolickiego, nie ma brać prawdy religijnej, ale każdy winien swoją religię odnaleźć w sobie, wydobyć ją z własnego natchnienia wewnętrznego. Kościół rzymski daje w swoich artykułach wiary tylko prawdy martwe i jest tym samym przeżytkiem; ludzkość dzisiejsza potrzebuje prawd żywych, a tych niezdolny jest wytworzyć rozum i tych dostarcza wyłącznie uczucie i wrodzony każdemu zmysł religijny. Przeciw tym wszystkim błędnowiercom: modernistom, nowoparakletystom, teozofom, spirytystom, nowochrzczeńcom, badaczom Pisma św., adwentystom, zwolennikom niezależnego kościoła polskiego podnosi lament utrapiona przez nich Rzeczpospolita, jak go niegdyś podniosła Utrapiona matka Korona Polska przeciw błędnowiercom wieku siedemnastego: Oświeciłam ich wiarą świętą, powszechną, katolicką, a oni poszli sobie szukać nowych sektarzów opinii, nauką apostolską wzgardziwszy16. Kościoła katolickiego ci nowinkarze religijni, heretycy i półheretycy nie zniszczą, ale w każdym razie rozbijają jedność religijną i narodową i, wiednie czy bezwiednie, w tej szkodliwej robocie schodzą się z największymi zewnętrznymi wrogami narodu.
św. Józef Bilczewski Books



Socjaliści próbowali już niejednokrotnie urządzić wiejskie i fabryczne przedsiębiorstwa według swoich zasad i pomysłów, ale zawsze pokazało się, że umieją tylko burzyć, nie są zaś w stanie stworzyć czegoś lepszego i utrzymać porządek nawet na własnych gospodarstwach, gdzie im nikt nie przeszkadza i nikt ich nie krępuje. Na gospodarstwach tych była ciągła rewolucja, każdy chciał rządzić, a nikt nie myślał słuchać; zawiadowcy socjalistyczni skarżyli się na robotników, że nie chcą pracować, ci znowu podejrzewali zarządców, których sami wybrali, że ich okradają i zarzucali im, że biorą pensje, jak ministrowie.